Pan Dariusz kiedyś podlewał ogród wodą z sieci wodociągowej. Dziś wąż i zraszacz leżą w garażu, w ruch poszła za to konewka.
Wybraliśmy ekologię
Wybraliśmy ekologię
Pan Dariusz od prawie trzech dekad jest obywatelem naszego miasta. Mieszka w centrum miasta w domu jednorodzinnym położonym na 700-metrowej działce. Przed domem ma nieduży ogród i trawnik.
- Kiedyś do podlewania używaliśmy wody z sieci. Mamy na zewnątrz kran, w garażu leżą wąż i zraszacz. Nawet kiedyś myśleliśmy o założeniu podlicznika na wodę ogrodową. Ostatecznie wybraliśmy inne rozwiązanie – mówi pan Dariusz.
Bohater naszego wpisu postanowił skorzystać z daru, jaki daje natura – wody deszczowej. Skrócił nieco dwie rynny i podstawił pod nie dwa plastikowe pojemniki. Dzięki temu do podlewania roślinności nie zużywa wody z sieci wodociągowej.
- Każdy z pojemników ma 200 litrów wody. Wypełniają się podczas jednego porządnego deszczu. Gdy jest sucho, bierzemy konewkę i podlewamy kwiaty i drzewa – mówi pan Dariusz.
Czy to wystarcza przez rok?
- Generalnie tak. Szacuję, że beczki wypełniają się dziesięć razy w roku. Tu ważne zastrzeżenie. Nie podlewamy trawników. Wychodzimy z założenia, że trawa musi dać sama sobie radę – opowiada nasz bohater.
Pytamy, co decydowało o instalacji zbiorników - ekonomia czy ekologia?
- Zdecydowanie ekologia. Wszyscy powinniśmy mieć świadomość, że wodę należy oszczędzać. Tym bardziej, że Polska ma stosunkowo nieduże zasoby wody – mówi pan Dariusz.
I na dwóch beczkach na deszczówkę nie zamierza poprzestać.
- Mam jeszcze jedną rynnę, gdzie mogę podstawić zbiornik. Zastanawiam się też, czy nie zainstalować większego, liczącego 1000 litrów zbiornika tzw. mauzera - takiego, jak czasem spotykamy na budowach – podsumowuje pan Dariusz.
Przeczytaj też „Wszystko rośnie na deszczówce”
Zbierasz deszczówkę? Pokaż innym, jak to robisz. Być może Twój przekład podziała inspirująco na innych mieszkańców. Napisz do nas, a my opiszemy jak zbierasz wody opadowe t.markiewicz@wodociagmarecki.pl